Przy krakowskim rynku jest Kościół Mariacki
Lecz jego budowa przebieg ma wariacki
Dwóch braci świątynię dumnie budowało
Z cegły i kamienia dzielnie murowało
Bracia żyli w zgodzie, przyjaźni, pokoju
Lecz gdy dach przykryli to doszło do boju
Podczas wież budowy bracia się sprzeczali
Kogo wieża wyższa nie zdecydowali
Starszy, doświadczony chciał wyższą murować
Zaś młodszy sprytniejszy chciał bratu wtórować
Gdy brat starszy szybko wieże swą budował
Młodszy rzecze sobie nie będę wtórował
Ostrym nożem młodszy starszego ugodził
Gdy ów zmęczony pracą ze swej wieży schodził
Młodszy myśląc, że zbrodnia szybko się ukryje
Wrócił ku swej wieży, lecz słyszy coś wyje
To dźwięk sprawiedliwości trąb gałgan usłyszał
Nim się zastanowił z przerażenia ledwo dyszał
Tajemnicze siły wieże zbudowały
Młodszy brat, morderca stał w oknie skostniały
Chwycił nóż bratobójczej walki narzędzie okrutne
Skoczył z okna kościoła swe życie kończąc smutne
Kraka lud prastary, Mieszczanie Krakowa
W Sukiennic bramie powiesili nóż brata potwora
Nóż jako przestroga i symbol zawiści
Niech brat brata nie morduje lecz głową pomyśli
//Spacer obok Kościoła Mariackiego//